Szaleństwo

Osoba, która z jakiegoś powodu utraciła zmysły, na początku wpada w dezorientacje.Dajmy na to,że hipotetycznie traci się np. węch i smak.
Niby co to jest – aj tam, nie czujesz smaku tego co jesz i nie czujesz zapachów
– no i co to strasznego.
Straszne to to nie jest. Na początku.
Ot pijesz na przykład kawę i jakaś taka mało słodka…
Najpierw mieszasz – bo pewnie nie pomieszana.
Próbujesz i nic – gorzka, to dodajesz jeszcze jedną łyżeczkę miodu

– pewnie to przez roztargnienie.

Ale próbujesz ponownie i nic.
Słodki smak znika pierwszy – wiesz już, że coś się dzieje.
Wąchasz perfumy i ….
Nic.
Czy oglądasz przekazy medialne czy się od tego świadomie odcinasz – pojawia się lęk.
Wyłazi z najsamiuśkiego środeczka Ciebie i zaskakuje obecnością.
Bezczelnie patrzy ci w oczy i towarzyszy.
Kiedy z nadzieją sięgasz po sok pomarańczowy i z rozżaleniem zauważasz,że kwaśne też nie działa – on jest.
Kiedy odruchowo dorzucasz kolejną porcję szamponu na włosy pod prysznicem, bo nie pachnie – tylko po to,żeby przypomnieć sobie szarą rzeczywistość – lęk jest w tej łazience z Tobą.
Pomału oswajasz się z sytuacją i myślisz,że to przecież zapalenie zatoki, katar, albo coś innego,ale na pewno nie TO…
Lęk rośnie.
Rośnie i zaczyna się kiwać na boki jak metronom. Rytmicznie wyznacza sekundy.

A one wloką się jakby nie chciały się skleić w minuty.
Godzina Ci mija jak dzień. Dzień się ciągnie jak rok.

Lęk mamrocze pod nosem jak mantrę jedno pytanie w kółko:
-A jak to nie minie?
………
To pytanie dźwięczy ci w głowie. Dzień i noc.
Dobrze, jak do tego nic cię nie boli, albo nie jesteś sam.
Albo co gorsza w zamknięciu.
Zajoba można dostać.

I dostrzegasz brak. Brak tego co było, a teraz tego nie ma.

I w jak wielu przypadkach było Ci to potrzebne.

Okazuje się, że prawie udało Ci się zjeść zepsute jedzenie
-normalnie po zapachu szłoby poznać,że coś jest nie tak, a teraz…?
Okazuje się,że zaczynasz nadmiernie dbać o higienę.
Myjesz zęby 5 razy dziennie, albo żujesz gumę, bo przecież nie ładnie jest jak masz brzydki zapach z ust, a teraz nie ma jak tego sprawdzić…
Czy mój dezodorant na pewno mnie jeszcze chroni, przed przykrym zapachem?

Szukasz odświeżacza powietrza w toalecie – tak na wszelki wypadek.
Na co dzień o tym się nie myśli, prawda? Jest potrzeba, to działasz, nic więcej – teraz to cała strategia.
Już nawet wprowadzasz różne procedury w codzienność -dostosowujesz się i wtedy dopada cię coś kolejnego. Brak apetytu. Jesz bo musisz.
Kiedy poczujemy zapach jedzenia, automatycznie wyzwala się w Nas głód lub chociaż myśli o jedzeniu. Wykorzystują to w większości sklepów wielkopowierzchniowych, gdzie są stoiska z pieczywem. Koło piekarni (nie sklepu z pieczywem)
– nie będzie się ślinił tylko ten… kto nie czuje zapachu.
A jak nie ma powonienia znika i smak – sama natura.
Jesz zupę chrzanową – wygląda jak budyń i mogłaby być budyniem, czujesz tylko konsystencję i to,że jest ciepłe.
Jesz sałatkę – smakuje jak zielone nic. Włókniste, zielone nic.
Nie ma sensu nic jeść – nie czujesz potrzeby, nie masz apetytu i jesz dopiero jak zaboli cię brzuch z głodu. A to bardzo niezdrowo.
Zaczynasz więc pomału szaleć. Ze złości, z lęku i z bezsilności.
Są dwie drogi – albo oszalejesz, poddasz się lękowi, wejdziesz na drogę bardzo medyczną, czego konsekwencje będziesz odczuwać baaardzo długo, albo….
Poszukasz odpowiedzi w Sobie.
Jeśli zajrzysz do swojego wnętrza znajdziesz tam, Jeszcze jeden zmysł. Ten szósty.
Zaczniesz cieszyć się z wolno biegnącego czasu, przeznaczysz go więcej dla Siebie. Więcej czasu na medytację. Na ciszę.
Wiesz,że w czasie medytacji możesz odczuwać zapachy i smaki?
Kiedy wyobrazisz sobie cytrynę, taką żółciutką, ociekającą źródlaną wodą i w wyobraźni ją przekroisz i wsadzisz do ust – poczujesz kwaśny smak.
Smaki są zakodowane w umyśle. Zapachy także.
Możesz jeść to, czego smak znasz. Obrać pomarańcze, wyobrażać sobie jej smak i jednocześnie ją jeść.
Miłe odkryć jak wszechstronny jest nasz mózg.
Po jakimś czasie zaczną wyczulać ci się inne zmysły, nim weźmiesz coś odruchowo do ust – przyglądniesz się z uważnością np. jabłku. Czy aby na pewno dobre.
Zauważysz swoją wielowymiarowość.
Jak wiele umiesz, jak wiele możesz.

Być może zechcesz zawalczyć o powrót zmysłów – robiąc codzienny trening węchowo-smakowy, wizualizacje, może poszukasz innych metod. Pojawia się ich coraz więcej.
I ludzie z tego wychodzą. Na pewno nie wszyscy.
Ale ci, którzy wracają do poprzedniej rzeczywistości wracają już zmienieni
A może wkraczają w inną rzeczywistość?
Bardziej radosną?
Z wdzięcznością witają każdy dzień. Bo mogą czuć poranną kawę.

Zapach ukochanej osoby. I nawet siarczysty bąk podkołdernik potrafi ucieszyć.
Może po to to było. Żeby przez doświadczenie doznać innego poziomu wibracji?
ps. tekst należy czytać między wierszami.Absolutnie nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości.A może jest? Każdy i tak patrzy przez swoje filtry – ja mam swój

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *